Historia Taternictwa
Kroniki TOPR
Kontakt
|
Kroniki TOPR - Kroniki 1928
Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe (T. O. P. R.) w r. 1928. — Sekcja Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego P. T. T. interwenjowała w r. b. w całym szeregu nieszczęśliwych wypadków w Tatrach, bądź to śmiertelnych, bądź w wypadkach cięższych lub lżejszych potłuczeń. Z powodu dość długo leżącego, zwłaszcza w ocienionych źlebach i rynnach śniegu, wypadki rozpoczęły się wcześnie. Na początku czerwca zaszły dwa wypadki poślizgnięcia się po śniegu w źlebie Kirkora na Giewoncie.
W pierwszym p. Ryszard Kiszko zjechawszy po śniegach około 43 m. doznał ogólnego potłuczenia ciała, kilka ran na głowie i złamania lewej ręki. Pogotowie zaalarmowane przez urzędniczkę Banku Podhalańskiego w przeciągu paru godzin zniosło p. Kiszko do doliny Strążyskiej, a następnie do szpitala, gdzie w przeciągu dwóch tygodni się wyleczył. Drugiemu wypadkowi w tych samych okolicznościach uległa urzędniczka poczty w Zakopanem p. Salamonówna, którą Pogotowie w nocy, w stanie bardzo ciężkiego potłuczenia, zniosło do Strążysk i odwiozło następnie do szpitala. W okolicach Giewontu i Czerwonych Wierchów zaginął w tym samym czasie akademik z Warszawy p. Jerzy Sokolewicz. Jedyny ślad, jaki po sobie zostawił, to kapelusz z biletem wizytowym i laska znalezione przy krzyżu na Giewoncie. Według zeznań p. inż. Bosak Hankego, który zauważył w czasie swego wyjścia na Giewont zbiegającego z góry turystę bez kapelusza, w okolicy źródełka „Piekiełko”, wynikałoby, że Sokolewicz skierował się na Czerwone Wierchy i tam zabłądziwszy uległ nieszczęśliwemu wypadkowi. Dwutygodniowe poszukiwania członków Pogotowia nie dały żadnych rezultatów. Jedynie przypadek może w przyszłości naprowadzić na zwłoki zaginionego. Z początkiem lipca interweniowało Pogotowie na Zamarłej Turni, ściągając ze ściany dwóch młodych turystów, próbujących po raz pierwszy swych sił taternickich: p. Stanisławskiego Wiesława i Korosadowicza Zbigniewa; wypadek bez tragicznych następstw. (przyczyną nieukończenia drogi i wezwania pomocy była kłótnia między partnerami !! - rszad) północna ściana Koziego Wierchu zaznaczona droga filarem Leporowskiego Najsilniej i najgłębiej wstrząsnęła sferami turystycznemi wieść o śmierci doskonałego taternika i miłego towarzysza wypraw ś.p. Jerzego Leporowskiego. Obdarzony z natury doskonałemi warunkami fizycznemi stał Jerzy Leporowski w rzędzie najlepszych taterników polskich. Miał za sobą kilka niezwykle śmiałych i trudnych wyjść górskich. W dniu krytycznym pragnął pokonać ścianę Koziego Wierchu od północy i tu znalazł tragiczna śmierć odpadając od ściany z wysokości około 80 m. Pogotowie zawiadomione telefonicznie z Hali Gąsienicowej przez p. Różę Drojecką wyruszyło wieczorem (20.VII.) po szczątki nieszczęśliwego turysty, które zniekształcone i bez głowy, leżącej oddzielnie znaleziono na piargu pod ścianą Koziego. Pogrzeb Jerzego Leporowskiego odbył się w Zakopanem przy współudziale licznie zebranej braci turystycznej. Taternictwo poniosło przez śmierć Leporowskiego wielką stratę. Trzy tygodnie później uległ znów ciężkiemu potłuczeniu ppułk. Anatol Minkowski z Warszawy, który schodząc z Kosistej ku Pańszczycy spadzistą rynną pośliznął się i zleciał po kamieniach ulegając ciężkiemu potłuczeniu oraz złamaniu prawej ręki. Pogotowie nocą dotarło do rannego i dopiero nad ranem z trudem wielki zniesiono go do Roztoki, stąd zaś do szpitala w Zakopanem, gdzie po kilku tygodniach wyzdrowiał. Pod koniec sierpnia Tatry pochłonęły znów cztery ofiary z pośród polskich turystów.
Do serji zagadkowych wypadków tatrzańskich z lat dawniejszych należy odnalezienie z końcem sierpnia b.r. przez gajowego dóbr ks. Hohenlohego resztek zwłok niewątpliwie polskiego turysty pod ścianą Osterwy. W szczątkach ubrania znaleziono monety polskie z r. 1925 oraz czapkę formatu studenckiego, jakiego używają szkoły wyższe w Polsce. Poza tem żadnych dokumentów, z których możnaby odgadnąć nazwisko zmarłego. Turysta ten według wszelkich przypuszczeń odpadł od ściany z wysokości około 40 m na piarg, ciało przez przeciąg kilku lat uległo zupełnemu niszczeniu, kości zaś śnieg i woda rozniosły po stokach, tak, że zdołano zebrać tylko resztki ich, oraz kilka strzepów z ubrania i portmonetkę, w której znaleziono monetę polską. Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe jako sekcja P.T.T. stało w b.r. na wysokości swego zadania i każdej chwili gotowem było nieść pomoc nieszczęśliwym turystom. Poza członkami Zarządu T.O.P.R., w których rękach spoczywała szybka inicjatywa każdorazowej wyprawy, niezwykle czynnymi byli przewodnicy górale jako uczestnicy ekspedycyj ratunkowych. Data utworzenia: 18/11/2011 : 09:32 Komentarze
| Partnerzy
|