Historia Taternictwa
Kroniki TOPR
Kontakt
|
Kroniki TOPR - Kroniki 1910
31.VII. akcja ratunkowa po: Jan Skiwski, lat 16, uczeń gimnazjalny z Warszawy. Pierwszy raz był w Tatrach i w ogóle w górach. Zgłosił się p. Jakób Landan i oświadczył, że przyszedł wezwać Straż Ratunkową, gdyż koło godz. 3 po południu pewien turysta prosił go udać się najśpieszniej do Zakopanego po pomoc dla (kogoś) jakiegoś turysty, który spadł w okolicy Zawratu. O godz. 5 1/2 wyruszyła Straż Ratunkowa w składzie: M. Zaruski, Sz. Tatar, Jakób Wawrytko i W. Tylka z przyborami ratunkowymi i apteczką. O zupełnym zmroku spotkaliśmy w połowie ścieżki koło Stawu Czarnego turystów, niosących rannego. Okazało się, że ranny, Jan Skiwski, schodząc z Zawratu, odpadł poniżej ostatniej klamry i tocząc się z początku skałkami, później po śniegu, spadł na piargi, dotkliwie się raniąc - szczególnie głowę. Przenieśliśmy rannego do schroniska na Hali Gąsienicowej gdzie zostaliśmy na noc, ponieważ ranny był bardzo zmęczony i osłabiony. Na drugi dzień przenieśliśmy rannego na noszach do Kuźnic, skąd powozem odwieźliśmy go do Hotelu pod Giewontem, gdzie zatrzymał się po przyjeździe do Zakopanego. Ten doszedł do schroniska, drugi uwiązany został na ścianie. Proszą o pomoc. Wezwałem Straż Ratunkową i tegoż dnia na jej czele o godz. 11 3/4 w nocy wyruszyłem dwiema furkami do Jaworzyny. W skład wyprawy wchodzili: Klimek Bachleda, H. Bednarski, P. Kittay, J. Lesicki, S. Zdyb i M. Zaruski. Zaczął padać deszcz. O godz. 7 rano (6.VIII.) stanęliśmy pod ścianą Małego Jaworowego wraz z Z. Klemensiewiczem, R. Kordysem i A. Znamięckim… J. Jarzyna i S. Szulakiewicz wspinając się północną ścianą Małego Jaworowego odpadli od skały. J. Jarzyna z miejsca wypadku zeszedł szczęśliwie uwiązawszy towarzysza S. Szulakiewicza liną na ścianie. Deszcz lał zmieszany z gradem i śniegiem. Stanisław Szulakiewicz zginął wskutek zamarznięcia i rozerwania kręgosłupa. Klimek Bachleda spadł ze ściany i poniósł śmierć na miejscu. Zwłoki odnaleziono i odstawiono do Zakopanego. Nazwisko osoby zaginionej: Tadeusz Mayer, wiek lat 17, uczeń szkoły gimnazjalnej, miejsce stałego zamieszkania – Stryj. Pierwszy raz był w Tatrach i w ogóle w górach. T. Mayer wspólnie z towarzyszem, uczniem gimnazjalnym, Piotrem Gełetijem, szli ku turni szczytowej Giewontu południowym stokiem góry od Wrótek pod turniami grani. W okolicy Szczerbiny zaczęli schodzi i tu spadł Mayer, zeskakując z 2 m skałki. Toczył się dość długo, w trakcie czego otrzymał liczne rany lżejsze na ciele i głęboką ok. 15 cm dług. ranę na ciemieniu z równoczesnym pęknięciem czaszki i załamaniem krawędzi pęknięcia. Ciężko rannego Mayera przeniesiono na noszach do Zakładu Dra Gawlika w Zakopanem. Dn. 20. VIII. O godz. 3 1/2 po płd. zawiadomiono mię o wypadku, któremu ulegli jacyś dwaj turyści na Rysach. Do Morskiego Oka wiadomość tę przynieśli polscy turyści, schodzący z Rysów z przewodnikiem Józefem Brzegą. Imię i nazwisko osoby zaginionej: Alojzy Karlik lat ok. 22 – słuchacz politechniki Vlastimil Vonasek lat ok. 22 słuchacz prawa Obaj z Pragi Czeskiej Wezwawszy członków Straży: H. Bednarskiego, który był przy M. Oku, ażeby natychmiast wraz z Jakóbem Wawrytką udał się z przyborami na miejsce wypadku, i z Zakopanego: J. Lesickiego, S. Mazurkiewicza, J. Pęksę, L. Lorię o godz. 4 1/2 razem z nimi wyruszyłem dwiema furkami do Morskiego Oka. Po drodze dołączył do nas członek Straży W. Tylka Suleja. Po drodze dowiedziałem się też, że obaj nie żyją. Obaj: Aloizy Karlik i Vlastimil Vonasek ponieśli śmierć na miejscu, zsunąwszy się po śniegu na piargi. Prawdopodobnie, nie przewidując niebezpieczeństwa, dla skrócenia sobie drogi, siedli na śniegu i zaczęli zjeżdżać; wnet uzyskując ogromny pęd, którego miejskiemi laseczkami opanować nie mogli, wpadli na piargi i ponieśli śmierć na m miejscu. Oprócz innych ran – w głowie Karlika głęboka dziura, głowa Vonaska strzaskana zupełnie. Data utworzenia: 01/11/2011 : 07:15 Komentarze
| Partnerzy
|