Kroniki TOPR - Kroniki 1909

6.VI.  poszukiwania dr. Ernesta Weissa lat 25. Dr. Ernest Weiss wybrał się na wycieczkę 30 maja w rejon Rysów. Do dnia 10.06 nie odnaleziony.

Kości śp. Ern. Weissa i resztki ubrania zostały znalezione przez H. Bednarskiego na południowym stoku Rysów, o 30m poniżej łańcucha na ścieżce wiodącej ze szczytu do Żabich Stawów dnia 24 lipca 1913 roku.



8.IX.   Straż Ratunkowa Pogotowia, złożona z członków czynnych: Włodzimierza Jodkowskiego, A. Staniszewskiego, Szymona Tatara, J. Wawrytki, J. Pęksy oraz ochotników Sikorskiego i Józka Klimkowego, udała się na grań Wielkiej Buczynowej Turni.

 

Imię i nazwisko osób zaginionych:

1. Ferdynand Goetel, 2.Władysław Jenker, 3. Gustaw Jenker, 4.Ryszard Maluszka.

Wynik ostateczny: Ryszard Maluszka zabity: liczne rany na ciele, ręce i kręgosłup złamane, dziura w głowie na wylot zdaje się od własnego czekana. Ferdynand Goetel lżej ranny: rany na plecach i piersiach wskutek szarpnięcia liną, mniejsze na całym ciele, na ciemieniu głęboka rana.

Władysław Jenker lżej ranny: rany na głowie. Gustaw Jenker – ciężko ranny: liczne rany i potłuczenia na ciele, oprócz tego wstrząśnienie mózgu.


    
                                        Gustaw i Władysław Jenkiel po wypadku już w szpitalu


gu_jenkiel.jpgwl_jenkiel.jpg


w_goetel.jpg












Ferdynand Goetel pokazuje sprzęt używany przez taterników w trakcie tragicznego wspinania

maluszka.jpgRyszard Maluszka na marach

dn. 26.IX. w niedzielę wyszła H. Koźniecka koło godz. 10 rano do Dol. Za Bramką i do godz. 7 wieczorem nie wraca. Szła sama. Bez worka. W góry chodziła. Odnaleziona przez jednego z członków czynnych Pogotowia, Jakuba Wawrytkę, który wczesniej udał się na poszukiwania.


Zbiorowa akcja Straży Ratunkowej nie była potrzebna. W.H. Koźniewska schodząc z Łysanek koło godz. 12 w południe, zgubiła drogę, a szukając zejścia w żlebie od strony Strążysk, spadła i zsunąwszy się kilkanaście metrów, zatrzymała się przypadkowo na skraju przepaści, w miejscu, z którego wydostać się już nie mogła.

Oprócz powierzchownych potłuczeń poważniejszych obrażeń nie doznała.


13. X. woźnica Franciszek Bachleda Wias zawiadomił Wiceprzesa Pogotowia P. Władysława Janowicza, że w Dolinie Strążyskiej spadła jakaś panna i leży nieprzytomna koło drogi pod Kominami.

 

kom_str.jpg
Kominy Strążyskie w XIX i na początku XX w bardzo popularne miejsce wspinaczkowe, dziś prawie niewidoczne wśród drzew.

Ponieważ chodziło o najszybszą pomoc, nie wzywałem całej Straży Ratunkowej, lecz zabrawszy nosze i ratunkowe przybory wraz z Drem. Wieselmanem i członkiem Straży, Mieczysławem Świerzem, udałem się do Doliny Strążyskiej powozem. W dolinie jeszcze spotkaliśmy rodziców panny, Drstwo Dłuskich, którzy jechali powozem z noszami i apteką.

Złożywszy tedy p. D. (Helena Dłuska – rszad) na wygodniejsze nosze odnieśliśmy ją idąc polami do Sanatorjum, do domu rodziców.

Stan ranionej nie rokował nadziei utrzymania jej przy życiu. Na głowie miała głębokie rany, złamanie podstawy czaszki (krwotok silny z ucha), złamanie kości w prawej stopie (kośc wystawała na zewnątrz), zwichnięcie kości w lewej stopie. Ciężkie potłuczenia i rany na rękach i nogach.

Okazało się, że p. D. sama wybrała się do Doliny Strążyskiej w celu wyjścia na Komin Środkowy. Ze ściany jego widocznie odpadła i wpadła w żleb oddzielający Komin Środkowy od Niżnego. Żlebem tym (30m) a następnie upłazem porosłym smrekami stoczyła się aż do drogi, przebywszy w ten sposób przestrzeń 65m. Cała jej droga obficie krwią była znaczona.

 Marjusz Zaruski; Zakopane


 


 


Data utworzenia: 31/10/2011 : 19:19
Ostatnie zmiany: 02/11/2011 : 20:27
Kategoria : Kroniki TOPR


Wersja do druku Wersja do druku

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

Partnerzy
^ Góra ^