Historia Taternictwa
Kroniki TOPR
Kontakt
|
Kroniki TOPR - Kroniki 1954
W dn. 9. II. 1954 r. interweniowało Pogotowie w taternickim wypadku jaki zdarzył się na Fajkach, a mianowicie wspinający się tam, w towarzystwie Zofii Lipińskiej, Drogowski Andrzej z Torunia odpadł i na skutek pęknięcia liny spadł kilkadziesiąt metrów w kierunku dol. Pańszczycy. Upadek był tak szczęśliwy, że ofiara doznała jedynie silnych potłuczeń.
Dn. 9. V. zniesiono z Hali Kondratowej, Jarząbka Zdzisława z Łodzi, który idąc granią Giewontu spadł w okolicy Szczerbinki w stronę Hali Kondratowej, rozbijając sobie głowę i łamiąc rękę. O własnych siłach dotarł do schroniska, skąd zniosło go Pogotowie. Dn. 5. VI. znieśli ratownicy z Dol. Małej Łąki dziewczynkę Rorot Teresę, która schodząc z Giewontu złamała nogę. 13. VI. z Kotła Kasprowego Wierchu zniesiono Gnatka Jana, lat 30, z Krakowa, który przewrócił się tak fatalnie, że doznał silnych obrażeń. 14. VI. zniesiono górala Pystorskiego, który złamał nogę na Polanie pod Kominami. 4. VII. z Czerwonej Przełęczy zniesiono Głodka Henryka z Warszawy, który schodząc ze Sarniej Skałki złamał nogę. Tegoż dnia wyruszyli ratownicy TOPR ponownie do wzywającego pomocy w pn. ścianie Giewontu Bilińskiego Jana, lat 20, z Łodzi. Będąc po raz pierwszy w Tatrach, wybrał się wraz z dwoma kolegami na Giewont od strony północnej. Każdy z nich szedł własny drogą, koledzy jednak zawrócili - Biliński natomiast wyszedłszy dość wysoko w ścianę, obsunął się, lecz zatrzymał się na półce kilka metrów poniżej. Do uwięzionego w skałach dotarli pierwsi ratownicy, którzy w dniu tym pełnili dyżur społeczny na Giewoncie. Wspólnie z przybyłą grupą TOPR z Zakopanego sprowadzono go ze ściany. W podobnym wypadku interweniował ratownik Gajewski Michał, pełniący dyżur na Hali Gąsienicowej w dn. 16. VII. Sprowadził on ze ściany Kopy Magury Gołąba Michała. lat 94, z Krakowa. 26. VII. zniesiono ze Skupniowego Upłazu prof. dr Bogusławskiego Waleriana, który schodząc z Hali Gąsienicowej, złamał nogę w kostce. W tym samym dniu wyruszyło Pogotowie na Polanę Strążyską, skąd zniesiono silnie potłuczonego Molcherczyka Franciszka, lat 24, studenta zamieszkałego w Zabrzu. Schodził on samotnie z Giewontu żlebem Kirkora i zleciał z jednego z progów (przypuszczalnie trzeciego), mimo potłuczeń sam dotarł do szałasów na Polanie Strążyskiej. 28. VII. znieśli ratownicy TOPR inż. Naimskiego Henryka, lat 54, z Warszawy, który przy przejściu przez potok na Psiej Trawce złamał nogę w biodrze. 2. VIII. późnym wieczorem wyruszają ratownicy przebywający w Morskim Oku pod Żabią Czubę na skutek fałszywego alarmu. 3. VIII. z Dol. ku Dziurze zniesiono i odwieziono do szpitala z rozbitą głową chłopca 13-letniego, Kluciniaka Stanisława z Częstochowy, który obsunął się ze skały. Przybył on do Dol. ku Dziurze z całą wycieczką kolonii z Białego Dunajca, gdzie chłopcy porozchodzili się po skałkach. Inny chłopiec z tej wycieczki obsunął się również i zranił sobie nogę. W dn. 3. VIII, przebywający na kursie taternickim w Morskim Oku ratownicy TOPR interweniują w wypadku odpadnięcia i potłuczenia się w ścianie Żabiego Niżniego, Grajewskiego z kursu warszawskiego. Poszkodowany, którego wyciągnięto na linie, o własnych siłach zeszedł do schroniska. W dn. 9. VIII. zgłosiła się do Pogotowia ob. Stenzowa i oznajmiła, że córka jej Joanna, lat 18. studentka z Krakowa, wyszła dnia poprzedniego na Halę Gąsienicową i dotychczas nie powróciła. W godzinę później otrzymano wiadomość, że taternicy wspinający się na Granaty natrafili w żlebie Drege'a na zwłoki kobiece. Tegoż dnia wieczór Pogotowie zniosło ofiarę, którą okazała się poszukiwana Joanna Stenzówna. Jak się okazało, wypadkowi musiała ulec jeszcze w dniu 8. VIII. późnym wieczorem, Stenzówna bowiem zostawiła plecak w schronisku na Hali Gąsienicowej i udała się na Orlą Perć. Ok. godz. 16-ej widziano ją na Małym Kozim Wierchu idącą w kierunku Granatów, dokąd musiała dojść już o zmierzchu. Chcąc skrócić sobie drogę, lub ją zmyliwszy, trafiła do żlebu Drege'a, gdzie spadła ok. 100 m z jego głównego progu, ponosząc śmierć na miejscu. W dn. 15. VIII. TOPR interweniuje ponownie w wypadku utknięcia w pn. ścianie Giewontu. Tym razem utknął Śmiały Augustyn, lat 20 i Jasny Karol, lat 19, obaj z Raciborza. Przybyli oni pociągiem turystycznym do Zakopanego i udali się na Giewont przez Halę Kondratową, po czym zaczęli schodzić ze Szczerby wprost ku Dol. Strążyskiej. Pokonawszy w dół szereg stromych trawiastych uskoków, utknęli w wysokości ok. 100 m nad progiem żlebu i zaczęli wzywać pomocy. Ofiary już o zmroku spuszczono na linach i sprowadzono do Zakopanego. Obaj byli po raz pierwszy w Tatrach. W dniach 17-20. VIII, przeprowadzono ciężką akcję ratowniczą w dwu tragicznych wypadkach taternickich jakie wydarzyły się na Pośrednim Mięguszowieckim Szczycie. ściana Turni Milówki w masywie Pośredniego Mięguszowieckiego Dn. 17. VIII wieczór zaalarmowano TOPR, że jeden z taterników przebywający na kursie stalinogrodzkim Milówka Adam, lat 32, uległ wypadkowi na Mięguszowieckiej Przełęczy Wyżniej. Wyprawa w liczbie 8-u ludzi przybyła wieczór samochodem do Morskiego Oka, skąd w ulewnym deszczu wyruszono dalej. Jak się okazało, na ratunek wyruszyły już z Morskiego Oka liczne grupy taterników. Ratownicy TOPR przybyli o świcie dn. 18. VIII. na Mięguszowiecką Przełęcz pod Chłopkiem. Usłyszano głosy na drodze "po głazach" i udano się w tamtym kierunku. Po przekroczeniu drugiego żlebu natknięto się na grupę taterników, która poprzedniego dnia udała się z Morskiego Oka na miejsce wypadku. Wybrali się oni na wyprawę bez odpowiedniego przygotowania i sprzętu. Po dojściu na miejsce okazali się zbędni. Kierujący akcją - najbardziej doświadczony spośród nich taternik – Biel Stanisław, na skutek braku miejsca na biwak (przy rannym znajdowało się jeszcze 5 osób z grupy, która szła wraz z Milówką), odesłał ich z powrotem. Szli oni całą noc drogą "po głazach" w fatalnych warunkach, przy silnym wietrze i padającym śniegu, toteż nad ranem byli w stanie zupełnego wyczerpania. Teraz nastąpiła druga katastrofa. Przy przekraczaniu stromego żlebu rozciągnięto poręczówkę do której przypinano się przy pomocy karabinka. trawers żlebu Westwalewicza Przechodząc tym żlebem Westwalewicz Tadeusz, student z Krakowa, lat 21, urwał się z blokiem, który przeciął linę i spowodował upadek Westwalewicza w przepaść. Ekspedycja ratownicza wyprowadziła pozostałych z niebezpiecznego trawersu. Na skutek ciężkich warunków i konieczności interwencji w drugim wypadku, postanowiono zawiadomić THS (Tatrańska Horska Słuzba). W tym celu dwóch ratowników posłano do Popradzkiego Jeziora. Pozostali udali się drogą po "głazach" do miejsca pierwszego wypadku. W żlebie spadającym z Mięguszowieckiej Przełęczy Wyżniej spotkano ratowników THS w liczbie 14-u, którzy -jak się okazało - jeszcze w nocy zostali zawiadomieni o wypadku. Ratownicy TOPR pozostawili akcję znoszenia pierwszej ofiary ratownikom słowackim i udali się na poszukiwanie drugiej. Zwłoki Westwalewicza znaleziono na płytach w pd. ścianie Pośredniego Mięguszowieckiego ok. 250 m poniżej miejsca wypadku. Dnia tego zeszli ratownicy TOPR i znajdujący się przy pierwszej ofierze taternicy, do schroniska przy Popradzkim Jeziorze. Ratownicy THS rozpoczęli znoszenie Milówki, lecz po 100 m transportu stwierdzono śmierć ofiary, na skutek czego zabezpieczono zwłoki i z powodu fatalnych warunków odłożono dalszy transport. W dn. 19. VIII. ratownicy TOPR znieśli ciała Milówki i Westwalewicza do Popradzkiego Jeziora. W transporcie pomogli przybyli później ratownicy THS. Zwłoki zwieziono do Szczyrbskiego Jeziora, skąd przewieziono je do Zakopanego. Wypadek powyższy i dalsze jakie miały miejsce wśród uczestników taternickiego obozu stalinogrodzkiego (w których jednak obyto się bez pomocy GOPR) świadczą, że zarówno organizatorzy jak i instruktorzy nie stali na wysokości zadania. Obóz ten po kilku dniach został przez kierownictwo Sekcji Alpinizmu rozwiązany. W akcji ratowniczej, podjętej przez taterników przebywających w Morskim Oku widzieliśmy wiele ofiarności i poświęcenia - była ona jednak zupełnie nieprzemyślaną. Nasuwa się tu wniosek, że przy szkoleniu taternickim należy duży nacisk położyć na ratownictwo. W dniu 19. VIII. zdarzył się znów taternicki wypadek w pn - zach. ścianie Kozich Czub. Ofiarą była Urbańska Krystyna, lat 19, studentka z Krakowa, która idąc jako pierwsza w towarzystwie Łuszczakiewicza Jerzego, również studenta z Krakowa, odpadła na trawersie, tłukąc sobie głowę i przecinając podudzie. Ofiarę zniesiono do Kuźnic i odwieziono do szpitala w Zakopanem. W dn. 19. VIII. zniesiono z Hali Gąsienicowej Dziubasa Jana z Warszawy, który skręcił nogę. 22. VIII. zniesiono z Dol. Białego Broniecką Helenę lat 54, ze złamaną nogą. Dn. 22. VIII. o godz. 21-ej przebywający na Hali Gąsienicowej ratownicy zauważyli w pn. wsch. ścianie Świnicy sygnały świetlne. Siedmiu ratowników wyruszyło nocą pod ścianę, gdzie porozumiano się z wzywającymi pomocy. Okazało się, że taternicy Grocholski Józef, lat 32, Mikuranda Henryk, lat 20 i Gryczyński Maciej, lat 18, wszyscy z Łodzi, zeszli z właściwej drogi ścianą i utknęli. Poszkodowanym spuszczono o świcie liny, wyciągnięto ich i sprowadzono na Halę. Akcja ratownicza przeprowadzona była przy wietrze i ulewie. Dn. 23. VIII. rano znów wyrusza wyprawa złożona z 8-u ratowników do Morskiego Oka na skutek alarmu, że Norton Bronisława i Dąbrowski Stefan z Warszawy, wyszli dnia poprzedniego o godz. 4-ej rano na grań Mięguszowiecką i nie powrócili. Norton pozostawiła w schronisku kilkuletnią córeczkę. Poszukiwanych, którzy na skutek opóźnienia się biwakowali na Mięguszowieckim, spotkano w Dol. za Mnichem. Na grani Mięguszowieckiego Szczytu Dn. 25. VIII nocą o godz. 23-ej wyrusza wyprawa TOPR do Dol. Waksmundzkiej, gdzie utknęli w skałach Olkowska Irmina, lat 22, z Warszawy i Soroczyński Andrzej, lat 22, dziennikarz z Opola. Schodzili w towarzystwie jeszcze dwu osób z Wołoszyna i utknęli. Towarzyszom udało się zejść i zawiadomić Pogotowie. O świcie sprowadzono turystów ze skał i odprowadzono do Roztoki. W dn. 2. IX. zdarzył się jeszcze jeden śmiertelny wypadek. Tym razem w Tatrach Zachodnich. Zabił się 17-letni student Paszkiewicz Tadeusz zam. w Kielcach, który idąc granią przez Rzędy ku Przełęczy Tomanowej w towarzystwie siostry Marii i Woronieckiego Narcyza, spadł w stronę Hali Tomanowej ok. 100 m. Nieprzytomnego poczęli początkowo znosić towarzysze. Nie mogąc sobie dać rady, udano się po pomoc do schroniska na Hali Ornak. Zorganizowana przez znajdującego się w schronisku ratownika Niemkiewicza wyprawa po przybyciu na miejsce stwierdziła śmierć ofiary. Nazajutrz przybyli z Zakopanego ratownicy TOPR, znieśli zwłoki do dol. Kościeliskiej i odwieźli do Zakopanego. Przyczyna wypadku była towarzyszom nieznana, gdyż Paszkiewicz znajdował się po drugiej stronie grani. Powodem mogło być urwanie się bloku, niemniej jednak wypadek był wynikiem wielkiej nieostrożności. Dnia 6. IX. grupa ratowników TOPR czyni poszukiwania na szlaku Polana Waksmundzka - Roztoka za Rabat Lidią, która idąc z wycieczką zasłabła i pozostała na trasie. Poszukiwana odnalazła się. W dniu 10. IX. znieśli ratownicy TOPR z Hali Gąsienicowej do szpitala w Zakopanem chorą pracownicę schroniska Pawłównę Janinę, a w dn. 12. IX. turystę Hanca Feliksa, który złamał nogę. W dniu 18. IX. zniesiono również z Hali Gąsienicowej Nowaka Macieja, lat 26, z Warszawy, który potłukł się, odpadłszy ok. 12 m podczas wspinaczki trawersem na pd. ścianie Zamarłej Turni. Nowak o własnych siłach dokończył wspinaczkę i zeszedł do Hali Gąsienicowej. Kominiarski Wierch nazywany też Kominami Tylkowymi- do 1 sierpnia 1988 był dostępny turystycznie z Iwaniackiej Przełęczy 22. IX. nocą wyrusza wyprawa TOPR na Kominy Tylkowe, gdzie uległ wypadkowi Józefowicz Edward, lat 19, student z Łodzi. Szedł on wraz z kolegą od Iwaniackiej Przełęczy na Kominy Tylkowe i zeszedłszy. ze ścieżki posuwali się granią. Już niedaleko wierzchołka Józefowicz chcąc doskoczyć do chwytu odpadł i potoczył się w dół. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności zatrzymał się, zahaczając o smreka. Rannego, który miał rozbitą głowę przywrócili do przytomności kolega i przygodny turysta. Na wpół przytomnego Józefowicza sprowadzili ratownicy do schroniska na Hali Ornak, skąd karetką pogotowia został odwieziony do szpitala w Zakopanem. Tegoż dnia ratownicy TOPR przebywający na kursie taternickim w Morskim Oku znieśli z Dol. 5-u Stawów Polskich Węgrzecką Elżbietę ze złamaną nogą. W nocy z dn. 23 na 24 IX. znów wy: ruszyła wyprawa złożona z ratowników przebywających w Morskim Oku. W ciężkich warunkach atmosferycznych przy świeżym opadzie śnieżnym i silnym wietrze udali się oni na Kozi Wierch, gdzie utknęli w partiach szczytowych lewej połaci pn. ściany dwaj taternicy: Januszkowski Józef i Czarnocki Henryk. Duże trudności i oblodzenie nie dozwoliły im dokończyć wspinaczki. Nie posiadając liny zjazdowej i odpowiedniej ilości haków musieli czekać na pomoc. Po długich nocnych poszukiwaniach i nawiązaniu kontaktu wyciągnięto ich o świcie na linach ok. 60 m do grani, skąd sprowadzono w dół. Tejże nocy druga partia ratowników GOPR czyni poszukiwania za Dąbrowskim Adamem z Warszawy i Szpechtem Wacławem z Sopotu. Wyszli oni z Dol. 5-u Stawów Polskich przez Krzyżne i nie doszli do Hali Gąsienicowej, gdzie oczekiwał ich kolega, który przybył tu inną drogą. Poszukiwanych odnaleźli ratownicy w lesie w odległości ok. 300 m od schroniska. W dn. 26. IX. jeszcze raz ratownicy z kursu w Morskim Oku znoszą turystę. Tym razem był nim Korzeniowski Stanisław, lat 40, z Warszawy, który zachorował (atak nerek). 2.X.54 zniesiono z Hali Gąsienicowej chora Ewę Zienkiewicz, studentkę z Płocka. 14.X. zniesiono z Hali Kondratowej chorą na wyrostek robaczkowy Krystynę Skołubę z Poznania. 15.X. z Przełęczy między Kopami zniesiono Kazimierę Orłowską z Sopot, ze złamaną nogą. 7.XI godz. 21 wyruszyli ratownicy TOPR na północną ścianę Giewontu na skutek alarmu, że dwaj taternicy, Jan Krzeptowski i Roman Petrycki, nie powrócili z wyprawy na tę ścianę. Alarm okazał się zbędny, poszukiwani powrócili sami. 12. XI zniesiono z Hali Ornak ciężko chorego na skutek kopnięcia przez konia Stanisława Gąsienicę Grapnego. 27. XII ratownicy poszukiwali Ludwika Kaczorowskiego, który w dniu 25. XII wyszedł samotnie na Zawrat i Mały Kozi Wierch. Poszukiwany powrócił wieczorem 30. XII. Ratownicy TOPR zjeżdżający z dyżuru na Kasprowym Wierchu spotkali po drodze nauczyciela Ryszarda Kopczyńskiego z Bydgoszczy, który wraz z kilkoma uczennicami zjeżdżał na Halę Gąsienicową. Ponieważ dziewczynki nie umiały jeździć na nartach i były zmarznięte, ratownicy sprowadzili je na Halę. Nauczyciel jednak stwierdził, że jest dobrym turystą i da sobie radę. Jedna z dziewczynek pozostała z nim. Po 1 ½ godz. Ratownicy nie doczekawszy się ich wyruszyli ponownie; poszukiwanych znaleziono zmarzniętych i wyczerpanych i sprowadzono je na Halę Gąsienicową. T. Pawłowski Data utworzenia: 02/12/2012 : 21:13 Komentarze
| Partnerzy
|