Historia Taternictwa
Kroniki TOPR
Kontakt
|
Kroniki TOPR - Kroniki 1953
W sezonie zimowym 1952/1953 kilkunastu dyżurnych Pogotowia pełniło stałe dyżury na terenie Tatr, a mianowicie na: Kasprowym Wierchu, Hali Goryczkowej, Hali Kondratowej. Kalatówkach, w Kuźnicach, Chochołowskiej.
Patrole TOPR zabezpieczały również trasy wszystkich zawodów narciarskich odbywających się na terenie Tatr. Do końca kwietnia 1953 r. zwieziono na toboganach 280 osób, w tym było 179 złamań i 101 innych obrażeń wymagających zwiezienia. W 428 wypadkach udzielono doraźne pomocy (opatrunki). Niezależnie od powyższego organizowano kilkakrotnie wyprawy poszukiwawcze - jak się okazało, wszystkie zbędne - spowodowane tym. że osoby poszukiwane zmieniały nagle plan swych wycieczek, nie powiadamiając o tym nikogo. W dniu 16. III. trzech taterników z Koła Krakowskiego Klubu Wysokogórskiego wybrało się na pokonanie Koziej Przełęczy Wyżnej od pd. i przy pokonaniu ostatniej już przewieszki zostali zmieceni przez spadająca mokrą lawinę w dół. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności dwóch tylko doznało złamania nóg, a to Michał Dżułyński i Kozłowski, trzeci z nich Mischke Maciej wyszedł bez większych obrażeń. Poszkodowanych znieśli turyści do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, skąd dnia następnego Pogotowie odtransportowało ich do Zakopanego. Dnia 12. IV. Pogotowie zawiadomione przez M. O. w Zakopanem zniosło z Nosala zwłoki nieznanej kobiety, która prawdopodobnie popełniła samobójstwo przez otrucie. W tymże dniu interweniowało również Pogotowie przy zwiezieniu z Morskiego Oka, Truszkowsklego Andrzeja, który doznał złamania czaszki na wspinaczce na Mięguszowiecki Szczyt, na skutek uderzenia w głowę przez spadający z góry młotek. Młotek ten złamał się towarzyszowi Truszkowskiego, przy wbijaniu haka. W czasie od 18-25 maja 1953 r. odbył się kurs ratownictwa na Hali Gąsienicowej. który miał za zadanie zarówno wyszkolenie nowych, jak i doszkolenie niedawno przeszkolonych ratowników GOPR. Na kursie tym przeszkolono 52 osoby, w tym 21 członków GOPR i 31 kandydatów. Z terenów poza tatrzańskich było na kursie 29 osób. Okres wypadków letnich rozpoczyna się z dniem 18 czerwca. W dniu tym, schodząc z Zawratu ku Pięciu Stawom Polskim, złamała nogę Jarecka Helena z Krakowa. Pogotowie zniosło ją ze schroniska w Pięciu Stawach do Roztoki, skąd odwieziono ją do szpitala w Zakopanem. Dnia 19. VI. Miliński Antoni z Krakowa, schodząc z Krzyżnego do Doliny Pięciu Stawów, ześlizgnął się ze śniegu i uległ potłuczeniu. Pogotowie zniosło go do Roztoki. W dniu 28. VI. schodząc z Zawratu uległa wypadkowi Miller Maria. Turystkę potłuczoną z poważnymi uszkodzeniami barku prawej ręki i złamaną lewą ręką sprowadzono na Halę Gąsienicową, skąd zniosło ją Pogotowie do Kuźnic. 3 lipca wzywali pomocy tkwiący nad drugim progiem w żlebie Kirkora, Glevińczyk Ewa z Zakopanego. Pogotowie nocą sprowadziło niefortunnych turystów do Doliny Strążyskiej. Tegoż dnia zwieziono z Kalatówek samochodem TOPR turystkę Motykę Irenę, która schodząc z Hali Kondratowej przewróciła się, tłukąc się dotkliwie. Podobnie potłuczonego znieśli członkowie TOPR z Jaworzynki nocą 5/6 lipca Zelichowskiego Antoniego z Warszawy, abiturienta szkoły, lat 16, który schodząc nocą z Hali Gąsienicowej przewrócił się nieszczęśliwie. 12. VII. zniesiono z Przysłopu Miętusiego Michalak Barbarę ze złamaną nogą. Dnia następnego TOPR czynił poszukiwania za dwoma młodocianymi turystami: Prutkowskim Janem, lat 7 Warlenstein Jerzym, lat 5, którzy odłączyli się od wycieczki w okolicy Doliny za Bramką. Poszukiwani odnaleźli się szybko. 15 lipca członkowie Pogotowia znieśli nocą z Hali Gąsienicowej ciężko rannego w głowę Urbańskiego Stanisława, który wspinając się w towarzystwie Dziędzielewicza Leszka (pracownika PIHM na Hali Gąsienicowej) na jednej ze ścianek w Kościelcu został uderzony urwanym przez towarzysza blokiem. Do Hali doszedł jeszcze i własnych siłach. 25 lipca Pogotowie zniosło spod Kopy Królowej dr Tulczyńską z Warszawy, która schodząc z Hali Gąsienicowej złamała nogę. Żleb Kirkora zamyka od zachodu północną ścianę Giewontu, nazwa tego żlebu pochodzi od nazwiska dr. Kirkora, który wytyczył nim szlak turystyczny na Giewont Późnym wieczorem w dn. 26. VII. wyruszyła wyprawa TOPR na Giewont celem odnalezienia Niklasińskiego Zbigniewa i Pabis Romany, którzy, jak zawiadomiono TOPR z Domu Wczasowego ,,Koliba", odłączyli się o godz. 17-ej od wycieczki i poczęli schodzić żlebem Kirkora. Po wyruszeniu wyprawy zawiadomiono GOPR o ich powrocie. Poszukiwani zabawiali się na dancingu w ,,Romie" u wylotu Strążyskiej. Dnia 28 lipca interweniowało Pogotowie w wypadku taternickim, jaki zdarzył się na Zmarzłej Przełęczy. Od strony pd. wspinali się drogą Świerza: Pukas Tadeusz, prof. politechniki w Gliwicach i Kowalenko Witold ze Stalinogrodu, obaj członkowie Klubu Wysokogórskiego. W pewnej chwili przy wbijaniu haka odłupał się blok, który spadł na znajdującego się niżej prof. Pukas Tadeusza, powodując jego odpadnięcie od skały i zdruzgotanie lewej ręki. Rannego spuszczono do piargów w dol. Pustej, skąd o własnych siłach, podtrzymywany przez ratowników, zeszedł do Roztoki i karetką Pogotowia odwieziony został do szpitala. W dniu 31 lipca zawiadomił TOPR kierownik schroniska w Roztoce, że dwaj taternicy wybrali się jeszcze poprzedniego dnia na wspinaczkę na Turnię nad Szczotami i dotąd nie powrócili. Wśród szalejącej ulewy przeszukali ratownicy stoki Wołoszyna od strony Roztoki, a po wyjściu na szczyt już nocą zeszli przez Dolinę Waksmundzką do Roztoki. Tu dowiedziano się, że przed godziną poszukiwani powrócili. Byli nimi Marcinkowski Jerzy i Domański Tadeusz, których wyprawa przedłużyła się na skutek kontuzji jakiej uległa ich towarzyszka (złamanie palca). Zmuszeni oni byli zanocować w terenie i na drugi dzień kontynuować zejście. W pierwszych dniach sierpnia zaskoczyła turystów w Tatrach szalejąca śnieżyca. I tak w dniu 6. VII. dwaj ratownicy znajdujący się na Hali Gąsienicowej czynią nocą poszukiwania za inż. Wysoczyńskim z Gdańska i technikiem mech. Wiśnickim Czesławem z Torunia, którzy wybrali się na Kościelec, a w drodze powrotnej zaskoczyła ich śnieżyca i zgubili drogę. Przemarzniętych turystów odnaleźli ratownicy o północy pod Karbem i sprowadzili do schroniska. W dniach od 9 do 12 sierpnia czyniło Pogotowie poszukiwania za Szydłowskim Jerzym, studentem U. J., zamieszkałym w Nowym Bytomiu, który na Polanie pod Wołoszynem rozstał się ze swym kolegą, Potockim Jerzym z zamiarem przejścia przez Krzyżne na Halę Gąsienicową, gdzie miał spotkać się z nim. Od tego czasu ślad po nim zaginął. W trzykrotnych wyprawach TOPR przeszukał całą okolicę Wołoszyna, Kosistej, Pańszczycy, Dolinę Pięciu Stawów Polskich i Roztoki bez rezultatu. W dniu 14 sierpnia dowiedziano się, że Szydłowski powrócił do domu widziano go w Krakowie. 10 sierpnia znieśli członkowie Pogotowia z Hali Gąsienicowej ze schroniska dwie osoby, a to: Baczyńską Janinę, nauczycielkę z Zabrza i Klaja Edwarda, nauczyciela z Kędzierzyna. Turyści ci, jeszcze kilka dni temu, schodząc podczas śnieżycy z Orlej Perci żlebem Kulczyńskiego, ulegli potłuczeniom i przemarznięciu, ale dotarli jakoś do schroniska na Hali i spędzili tam kilka dni. W dniu 10. VIII. telefonicznie z Morskiego Oka zawiadomiono TOPR, że na Orlej Perci w okolicy Kozich Czub lub Koziego Wierchu zaginęła turystka Ostanek Julia, lat 22, z Wrocławia. Szła ona w towarzystwie kilkunastu turystów, którzy rozciągnęli się wzdłuż całej drogi, nie dbając jeden o drugiego. Brak towarzyszki zauważono przy schodzeniu z Koziego Wierchu. Pobieżne poszukiwania i nawoływania nie dały żadnego rezultatu. W dniu 11. VIII wyruszyło na dwóch ratowników na poszukiwania. Ratownicy ci znaleźli poszukiwaną turystkę martwą w żlebie spadającym z Koziej Przełęczy ku pd. ok. 50 m poniżej przełęczy. W dniu 12. VIII. ratownicy TOPR w liczbie 9-ciu wyciągnęli zwłoki ze żlebu i znieśli do Roztoki, skąd odwieziono Je do Zakopanego. Ostanek odpadła od klamer przy zejściu z Kozich Czub i poniosła śmierć na miejscu. Żleb spadający z Koziej Przełęczy do Dol. Pustej jest prawie na całej długości ubezpieczony łańcuchami i klamrami W dniu 15. VIII. zdarzył się jeszcze jeden taternicki wypadek. Przy wspinaczce na połudn. wschodn. ścianie Zamarłej Turni drogą Siedleckiego odpadł od skały Czekała Bronisław, student z Bytomia, członek Klubu Wysokogórskiego. Poleciał on około 8 metrów i zawisł na linie. Spadając odniósł obrażenia w postaci stłuczenia głowy, złamania obojczyka i nogi. Taternicy znajdujący się w okolicy spuścili rannego pod ścianę, skąd znieśli go ratownicy TOPR do Roztoki i odwieźli do szpitala. W dniu 19. VIII. uległ wypadkowi odpadnięcia przy wspinaczce i skręcenia nogi Dreszer Andrzej, student, lat 17, ze Szczecina. Wypadek miał miejsce w jednym ze żlebów odgałęziających się w górnej części Wąwozu Kraków. Wspinał się on tam w towarzystwie swego ojca asekurowany liną. Ratownicy przybyli na miejsce wypadku w nocy, a o świcie zniesiono poszkodowanego do Hali Pisanej skąd odwieziono go do szpitala w Zakopanem. 21. VIII. zniosło Pogotowie turystkę Bryłkę Janinę z Poznania, która schodząc z Giewontu do Hali Kondratowej skręciła nogę. 22. VIII. wzywał pomocy na Nosalu Bryd Eugeniusz, lat 30, z Lublina, który uległ atakowi lęku przestrzeni. Ratownicy TOPR sprowadzili go w dół. W dniu 23. VIII. zawiadomiono TOPR, że dnia uprzedniego troje turystów schodząc z Orlej Baszty uległo wypadkowi. Jak się okazało turystami tymi byli: rodzeństwo Pogorzałek Władysław, lat 21 i Halina, lat 17 oraz Gacek Czesław, lat 20, wszyscy uczniowie ze Stalinogrodu. Zaskoczeni na Orlej Perci przez mgłę i grad zgubili drogę i zaczęli schodzić z Orlej Baszty ku Dol. Buczynowej. Z powodu wzrastających trudności zdjęli buty, które wkrótce spadły im w przepaść. W pewnym momencie obsunął się Gacek i zleciał ok, 100 m w dół ponosząc śmierć na miejscu. Pogorzałkowi udało się zejść do piargów, siostra pozostała na miejscu, czekając na pomoc. Pomocy udzielili znajdujący się w tym czasie w Dol. 5-u Stawów taternicy, sprowadzając ją do schroniska. Oboje mieli poranione nogi. Dnia następnego Pogotowie sprowadziło ich do Roztoki oraz zniosło, z trudem pod śniegiem odnalezione, zwłoki Czesława Gacka. Wypadek powyższy jest typowym przykładem nieznajomości niebezpieczeństw górskich wśród młodych turystów. W dniu 24. VIII. TOPR udzieliło pomocy Borkowskiemu Henrykowi z Sopot, który złamał nogę w Dolinie ku Dziurze. W dniu 25. VIII. zniesiono z Dubrawisk ze złamaną nogą Elżbietę Chojnacką z Krakowa, a w dniu 26. VIII Gronowską Janinę z Warszawy, która złamała nogę na Kalatówkach. Wierch pod Fajki W dniu 26. VIII. wzywali pomocy taternicy Kowalczyk Leon Kurklewicz Witold, obaj studenci z Warszawy. Utknęli oni wspinając się na Wierch pod Fajki od strony dol. Pańszczycy. Zorganizowano wyprawę spośród znajdujących się na Hali Gąsienicowej ratowników, którzy wyciągnęli ofiary ku grani i sprowadzili na Halę Gąsienicową. W dniu l. IX. zdarzył się jeszcze jeden tragiczny wypadek. Uległ mu inż. elektryk Hafke Edward, lat 27, zamieszkały pod Warszawą. Wybrał się on wraz z kuzynką Widiger Emilią z Elbląga oraz trzema przygodnymi znajomymi na Zawrat, ale postanowiono wydostać się tam ,,z drugiej strony" w tym celu po wyjściu na Kościelec posuwano się jego pd. granią. Przy zejściu z tzw. ,,Szafy" spadł Hafke, lecąc ok. 30 m do jednego ze żlebów w zach. ścianie Kościelca. Dwie osoby towarzyszące zawróciły, dwie zaś przy pomocy napotkanych taterników dotarły do rannego. Przybyłe na miejsce wypadku Pogotowie wyciągnęło ciężko rannego na linach i zniosło go do Kuźnic. Hafke zmarł w szpitalu dnia następnego. Wypadek ten jest również przykładem lekkomyślności i brawury nieprzygotowanych turystów. Zadni Kościelec, pierwsza od lewej to "Szafa", dzisiaj nazwana przez nieznających historii taternictwa twórców różnorakich przewodników "Uszatą Turnią" W dniach od 8 do 11 września czyniło Pogotowie poszukiwania za dwoma chłopcami w wieku lat 11 z prewentorium ,,0aza" w Zakopanem a to: Dorobkiem Tadeuszem i Nowakiem Andrzejem. Odłączyli się oni od grupy w czasie spaceru w Dol. Białego. Koledzy twierdzili, że zamierzali oni udać się na Giewont lub do Morskiego Oka. Po bezowocnych poszukiwaniach, czynionych zwłaszcza na Giewoncie - Pogotowie zostało zawiadomione, iż poszukiwani odnaleźli się w Wadowicach, gdzie zaopiekowała się nimi Milicja Obywatelska. Tadeusz Pawłowski Data utworzenia: 02/12/2012 : 16:32 Komentarze
| Partnerzy
|