Kroniki TOPR - Kroniki 1950
Akcję wyprawową rozpoczyna TOPR tego roku w dn. 13. III. od zniesienia zwłok Ordyńca Józefa, znalezionych przez przygodnych turystów w Dolinie Białego w lesie na stokach Sarniej Skały. Poszukiwania za zaginionym czynione były jeszcze w roku ubiegłym od 21 do 24 grudnia przez ok. 30-tu ratowników, lecz bez, rezultatu. O zaginionym wiedziano jedynie, że wyszedł z pensjonatu w Zakopanem dn. 16. XII. 1949r .
Był to przypuszczalnie wypadek samobójczy.

Następna akcja to nocna wyprawa 24/25. III. na Halę Ornak, skąd zaalarmowano Pogotowie, że słychać wołanie o pomoc. Po przybyciu na miejsce stwierdzono, że alarm byt fałszywy i że prawdopodobnie głos ptaka lelka (Caprimulgus europaeus) brany był za wołanie o pomoc. Był to charakterystyczny przykład zbiorowej sugestii, gdyż wszyscy przebywający w schronisku przekonani byli, że słyszą ludzki głos i sami wyruszali na poszukiwania we wszystkich kierunkach.


Północna ściana Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego

W dn. 5. IV. zdarzył się wypadek w pn. ścianie Mięguszowieckiego Szczytu. Dwaj taternicy mgr Abgarowicz Zbigniew i Ostrowski Witold wybrali się w ścianę dn. 4. IV.
Pod wieczór, po uciążliwej całodziennej wspinaczce, Abgarowicz zdradzał już objawy osłabienia.
Nazajutrz, po biwaku na wysokości połowy ściany, Abgarowicz zupełnie już wyczerpany, podciągany przez towarzysza zdołał ujść w ciągu trzech godzin jedynie 30 m. Ostrowski pozostawił nie dającego już oznak życia towarzysza uwiązanego do haka i szczęśliwie, mimo ciężkich warunków atmosferycznych, wytrawersował ze ściany na taras pod Cubryną i zeszedł do Morskiego Oka po pomoc.
Wyprawa zorganizowana natychmiast przez znajdujących się w tym czasie w schronisku taterników nie zdołała, na skutek zapadnięcia nocy, dotrzeć do Abgarowicza.
Dnia następnego wyprawa zorganizowana przez TOPR dotarła do zwłok i przetransportowała je na skraj tarasu. Dalszą akcję przerwano na skutek złych warunków (obfity opad śnieżny, lawiny pyłowe). Zwłoki zniesione zostały dopiero dn. 11. IV, przez wyprawę zorganizowaną przez Wawrzyńca Żuławskiego w porozumieniu z TOPR spośród uczestników kursu KW PTT odbywającego się w tym czasie w Morskim Oku.
Wypadek ten przypominający w zupełności wypadek W. Birkenmajera w r. 1933 na Ganku jest jeszcze jednym przykładem jak nie należy porywać się na trudne i długie zimowe wyprawy bez odpowiedniego treningu.

Dn. 19. IV. czyniono poszukiwania za Wojciechowskim Marianem lat 18 z Wrocławia, który wyszedł dn. 16. IV. ze schroniska w Dol. Chochołowskiej, pozostawił w nim swoje rzeczy i nie powrócił. Przeglądnięto Wyżną Chochołowską, Dol. Starorobociańską i Jarząbczą, lecz na ślady Wojciechowskiego nie natrafiono. Ponieważ według relacji gospodyni schroniska zachowanie: Wojciechowskiego mogło nasuwać podejrzenie wypadku samobójczego, przejrzano okoliczne skały i lasy, lecz też bez rezultatu.

Od dn. 27. V. czyniono poszukiwania za Okuszko Stefanią lat 51, z Warszawy, która udała się dn. 23. V. z Hali Ornak na Kominy Tylkowe. W dn. 31. maja członkowie Pogotowia znaleźli na Kominach Tylkowych zwłoki poszukiwanej, która, jak się okazało, rzuciła się ze skały w celach samobójczych. Zwłoki na skutek równoczesnej akcji w Giewoncie zniesione zostały dopiero dn. 3. VI.

1 czerwca wieczór zaalarmowane zostało Pogotowie wzywaniem pomocy w żlebie Kirkora na Giewoncie. Nocne poszukiwania w żlebie nie dały rezultatu, zdołano jedynie porozumieć się głosem z ofiarą wypadku. Dopiero na drugi dzień z trudem dostali się ratownicy do znajdującej się w połowie pn. ściany Giewontu Barbary Kroczek z Oświęcimia. Okazało się, że początkowo istotnie wołała ona o pomoc w Żlebie Kirkora a na wołanie to pospieszył z pomocą przechodzący żlebem Tyburski Stanisław, lat 20, student z łodzi. Doszedł do niej i wyprowadził ją z miejsca w którym utknęła a posuwając się półkami trawiastymi zawędrowali o zmierzchu w środek ściany. Po czym Tyburski poszedł szukać dalszej drogi i nie powrócił. Zwłoki Tyburskiego znalazło Pogotowie u stóp ściany.

W parę dni później 18. VI. poniósł śmierć w Giewoncie uczeń Szkoły Górniczej z Mysłowic Stolorz Alfred, lat 17, który wraz z kolegą Nowaczykiem Wacławem, od razu po przybyciu do Zakopanego, odłączył się od szkolnej wycieczki i udał się na Giewont. Schodzili wsch. granią i nie dochodząc do Wrótek skierowali się wprost do Dol. Białego. Nowaczykowi udało się zejść, natomiast Stolorz zleciał. Nowaczyk zawiadomił profesora, że towarzysz jest potłuczony i nie może zejść bez pomocy, po czym wybrał się na Gubałówkę. Opóźniło to wymarsz Pogotowia o 2 godziny, gdyż nikt z wycieczki nie mógł podać miejsca wypadku, wiedziano jedynie, że zdarzyło się to na Giewoncie. Po dojściu na miejsce wypadku znaleziono Stolorza martwego. Ślady krwi i teren wskazywały na to, że po spadnięciu Stolorz bądź sam bądź podtrzymywany przez towarzysza uszedł jeszcze kilkanaście metrów. Cała historia jest przykładem fatalnie zorganizowanej wycieczki i bezprzykładnej lekkomyślności.

W dniu 26. VI zniesiono z Hali Gąsienicowej Bujną Ludmiłę, lat 20 z Poznania, która uległa ciężkiemu atakowi ślepej kiszki.

27. VI. poślizgnęła się i zjechała po śniegu od klamer na Zawracie Figlerówna Urszula, lat 16 z Katowic, doznając silnych potłuczeń, poranień i rozbicia głowy. Figlerówna była uczestniczką wycieczki szkolnej Państwowego Liceum Ogrodniczego, która w tym dniu pod kierunkiem jednego z profesorów wybrała się na Świnicę i Zawrat.

Dn. 11. VI, zniesiono z Hali Gąsienicowej Karczmarską Barbarę, uczennicę lat 17 z Krakowa, która schodząc z Kasprowego Wierchu skręciła sobie nogę.

W dn. 19. VII. złamała nogę Dutkowska Romualda, lat 30, schodząc z Hali Gąsienicowej do Jaworzynki. Pogotowie odtransportowało ją do szpitala.

W dn. 20. VII. utknęli, schodząc z Orlej Perci w pn. zach. ścianie Granatów, Cieśliński Bogdan, lat 18 i Kazimierczak Leszek lat 17, uczniowie Państwowej Szkoły Przemysłowej w Radomiu, przebywający na kolonii w Murzasichlu. O świcie dn. 21. VII. ratownicy TOPR dotarli do nich i wyciągnęło ich na linach. Obaj szczęśliwym trafem, mimo częstego obsuwania się nie doznali żadnych obrażeń.

 Dn. 25. VII. uległ wypadkowi na bloku szczytowym w pn. ścianie Cubryny Iwańczak Bernard lat 29 z Warszawy, który wspinając się w towarzystwie mgr Skiby z Katowic odpadł, spadł kilka metrów na stojącego towarzysza i obaj zjechali po śniegu. Iwańczak doznał złamania czaszki,. Skiba zaś lżejszych potłuczeń. Akcję ratunkową zorganizowali taternicy z Koła Warszawskiego KW PTT, instruktorzy kursu, którego Iwańczak i Skiba byli uczestnikami. Zaalarmowane Pogotowie przejęło od połowy drogi dalszy transport nieprzytomnego Iwańczaka. Mgr Skiba podtrzymywany przez towarzyszy zeszedł do Morskiego Oka o własnych siłach. Iwańczaka odwieziono do szpitala, gdzie nie odzyskawszy przytomności, zmarł dwa dni później.

Następnego dnia tj. 25. VII. znów ruszyła wyprawa TOPR do Morskiego Oka po zwłoki na które natknął się pod Cubryną dnia poprzedniego Długosz Jan z Krakowa. Zwłoki były w bardzo już daleko posuniętym rozkładzie. Mimo braku dokumentów, które musiały wypaść w czasie wypadku zdołano stwierdzić, że zabitym był Zieliński Władysław poszukiwany od czterech dni przez TOPR. Zieliński, lat 29, urzędnik z Bielska wybrał się z Zakopanego w dn. 12 VII z zamiarem udania się do Morskiego Oka przez Granaty, i od tego czasu ślad o nim zaginął. Wypadkowi musiał ulec w dn. 12 lub 13. VII. jak na to wskazywał nienaruszony ekwipunek turystyczny. Spadł on ok. 120 m z trasy wiodącej z Dolinki za Mnichem na tarasy Cubryny. Zwłoki zniesiono do Morskiego Oka i odwieziono do kostnicy w Zakopanem.

W nocy z 28 na 29. VII. TOPR też było w akcji. Tym razem wolał o pomoc na Zawratowej Turni 16-letni Ziembicki Mieczysław, uczeń zamieszkały w Miedzeszynie pod Warszawą. Wymieniony wskutek zmiany pogody udał się z Kasprowego do Morskiego Oka nie przez Świnicę lecz inną drogą i po wyjściu na Mylną Przełęcz utknął w zejściu do Zmarzłego Stawu. Ekipa TOPR, która przybyła z Zakopanego pod ścianę zawróciła, gdyż w międzyczasie dotarła do Ziembickiego wyprawa zorganizowana przez członków TOPR znajdujących się w tym czasie na Hali Gąsienicowej. Wyratowany młodociany turysta twierdził, że niepotrzebna mu była pomoc lecz tylko kilka metrów sznura.

Dn. 3. VIII. zawiadomiono TOPR z leśniczówki w Dol. Strążyskiej, że jakieś panie dały znać, że słyszały na Giewoncie wołanie "ratunku" w dn. 2. VIII. wieczór i jeszcze 3. VII. rano. Wysłana ekipa ratunkowa spotkała nad Siklawą w Dol. Strążyskiej osobnika, który początkowo wypierał się lecz potem przyznał, że to on wzywał pomocy. Był nim niejaki Zieliński Zdzisław, lat 23, student wydz. med. wet. w Lublinie. Szedł on z Dol. Białego granią Giewontu i zeszedł z ramienia Szczerby ku pn., gdzie utknął i zastała go noc. Rano wzywał jeszcze pomocy, ale udało mu się w końcu wyjść ku grani i na wierzchołek.

Tegoż dnia zawiadomiono TOPR telefonicznie z doliny Białki, że w szałasie w Dol. Roztoki znajduje się potłuczona turystka. Z pomocą ruszyli członkowie TOPR i taternicy znajdujący się w tym czasie w Roztoce i Morskim Oku. Ofiarą okazała się 20-letnia Ostaszewska Noemi studentka i medycyny z Krakowa. Ostaszewska wybrała się późno wieczór na Orlą Perć i schodząc we mgle przygodnym żlebkiem w kierunku 5-u Stawów obsunęła się i straciła przytomność. Odzyskawszy ją rano, mimo silnych obrażeń (rozbita głowa, zraniona noga i złamana ręka), dotarła do szałasu w Roztoce. Ofiarę lekkomyślnego wypadku sprowadzono do Wodogrzmotów Mickiewicza i odesłano do szpitala.




Dn. 12. VIII. zdarzył się jeszcze jeden w tym roku taternicki wypadek. Krzeptowski Wojciech, lat 21, abs. gimnazjum w Zakopanem, wspinając się w towarzystwie Ciułacza Wojciecha nadzwyczaj trudną pd. ścianą Niebieskiej Turni odpadł od przewieszonego kominka i poleciał dwadzieścia parę metrów, uderzywszy głową o skałę, po czym zawisnął na linie. W stanie nieprzytomnym spuszczono go ze ściany i przez Roztokę odtransportowano do szpitala. Krzeptowski, nie odzyskawszy przytomności, po 2 tygodniach zmarł w szpitalu.





Dn. 29. VIII. zniosło Pogotowie z Hali Kondratowej Anglika D. T. Tenkinsa, który schodząc z Giewontu skręcił sobie nogę.

Od dn. 1. IX. czyniło Pogotowie poszukiwania za Grychowskim Maciejem, lat 29, technikiem budowlanym z Krakowa, który wydalil się w dn. 24. VIII. z Zakopanego w niewiadomym kierunku w góry. Dn. 7. IX. zawiadomił TOPR Szymczyński ze Zgierza, że schodząc dnia poprzedniego z Przełączki nad Dol. Buczynową ku Dol. 5-u Stawów natknął się na zwłoki Grychowskiego.
Za Szymczyńskim szło jeszcze kilka osób, które on zawrócił oznajmiając, że znajduje się w miejscu bez wyjścia. Cudem udało mu się jednak zejść trudnym terenem, gdzie natknął się po drodze na zwłoki Grychowskiego. Zwłoki jeszcze w dn. 7. IX. spuszczono na linie i zwieziono do kostnicy w Zakopanem.

Tego samego dnia wieczór po drugiej stronie granatów była czynna inna grupa ratowników. Mianowicie uległ wypadkowi Gosłowski Bolesław, lat 25 z Łodzi, który schodząc Żlebem Kulczyńskiego dostał kamieniem strąconym przez innych turystów w głowę i straciwszy chwilowo przytomność zleciał ok. 20 m, zatrzymując się szczęśliwie na skalnej platforemce. Potłuczonego silnie Gosłowskiego zniesiono nocą do Hali Gąsienicowej, a na drugi dzień odtransportowano do szpitala w Zakopanem.

18. IX. zniesiono z Hali Gąsienicowej Sawicza Karola, lat 21 z Poznania, który dostał ataku ślepej kiszki, a 20. 1X. również z Hali Gąsienicowej Maleszko Mieczysława, lat 25 z Gdańska, któremu jak podano, pękło płuco i należało go jak najprędzej znieść do szpitala.




30 września zawiadomiono TOPR, że jakaś turystka w Dol. ku Dziurze dostała skałą w głowę Członkowie Pogotowia przybyli na rowerach do Dol. ku Dziurze i dowiedzieli się że ranna została już odwieziona do szpitala karetką PM. Był to znów wypadek strącenia kamienia przez wyżej znajdujących się turystów ponad wylotem groty.






Ostatni w okresie sprawozdawczym wypadek zdarzył się w dn. 4. X. na ścieżce wiodącej ze Świnicy do Zawratu. Milan Stanisław, lat 35, urzędnik z Warszawy, już po przejściu ostatnich klamer urwał się z blokiem skalnym, uskoczył wprawdzie, ale blok przygniótł mu nogę, powodując otwarte złamanie uda. Późnym wieczorem dotarli ratownicy do rannego i nocą zniesiono go do Roztoki, skąd karetką Pogotowia odwieziono od szpitala.

Do obfitej i urozmaiconej tegorocznej kroniki należy dodać kilkadziesiąt alarmów, które zakończyły się bądź odnalezieniem poszukiwanych osób drogą wywiadu telefonicznego i za pośrednictwem informatorów turystycznych, bądź osoby zaginione same w krótkim czasie powróciły do domu. W jednym jeszcze wypadku Pogotowie czyniło poszukiwania, a mianowicie poszukując Kubalę Józefa, lat 22, studenta Szkoły Inżynieryjnej w Szczecinie, o którym rodzina miała ostatnią wiadomość w postaci kartki z Kasprowego Wierchu z datą dn. 11. VIII. 1950 roku.

W jesieni 1950 r., jak co roku korzystając z "martwego sezonu" urządzono kurs zarówno teoretyczny jak i praktyczny dla członków TOPR. Kurs byt zakrojony na szerszą skalę i obejmował praktyczne ćwiczenia w terenie, które przy leżącym świeżym śniegu nabrały charakteru ostrego treningu. W kursie tym wzięło też udział pięciu uczestników z poza Zakopanego a mianowicie z Oddziału Bielskiego PTT.

Tadeusz Pawłowski

Data utworzenia: 02/12/2012 : 10:17
Ostatnie zmiany: 02/12/2012 : 11:59
Kategoria : Kroniki TOPR


Wersja do druku Wersja do druku

Komentarze

Nikt jeszcze nie komentował tego artykułu.
Bądź pierwszy!

Partnerzy
^ Góra ^