Historia Taternictwa
Kroniki TOPR
Kontakt
|
Kroniki TOPR - Kroniki 1937
Ratownictwo w Tatrach w 1937 r.
(Sprawozdanie z działalności Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Sekcji Ratowniczej Oddziału Zakopiańskiego P.T.T.). Sprawozdanie niniejsze obejmuje działalność wewnętrzną, organizacyjną oraz wyprawy w teren górski. - Jak każdego roku tak i w roku sprawozdawczym troską Zarządu T. O. P. R. było przygotowanie sprzętu ratowniczego dla wypraw zimowych i letnich. Powiększono inwentarz zakupem lin, toboganów, sond lawinowych, łopat, latarń i środków opatrunkowych. Praktycznym nabytkiem dla Pogotowia były specjalne sanie ratownicze, ofiarowane przez Państw. Urz. Wych. Fizyczn.. Inwentarz ratowniczy wartości zł 10000 - ubezpieczono. Również ubezpieczonych zostało 20 członków Pog. Rat. od wypadków, oraz na wypadek śmierci, w Tow. Asek"Patria". Za pośrednictwem amatorskiego klubu krótkofalowców "Surma", w Poznaniu przeprowadzono cały szereg prób skomunikowania się na terenie Tatr z tymi schroniskami, które nie mają połączeń telefonicznych (Pyszna i Pięć Stawów Polskich). Próby te dały dodatni wynik i w najbliższym czasie Zarząd dołoży starań, w miarę posiadania środków finansowych, celem zainstalowania krótkofalowych aparatów w tych schroniskach, co dla szybkiej akcji ratowniczej będzie miało pierwszorzędne znaczenie. Zarząd TOPR urządził w dniach 10-14 mar pierwszy kurs ratowniczy w Czarnohorze przy wybitnej pomocy finansowej Państw. Urzędu Wych. Fizycznego i Zarządu Oddz.. P. T. T. Kurs ten prowadzili p. J. Oppenheim, p. dr Stan. Janicki i członek TOPR Stan. Gąsienica z Lasu. W kursie, który odbył się na Zaroślaku pod Howerlą, wzięło udział 25 uczestników, rekrutujących się z dzierżawców schronisk, Straży Granicznej i Leśnej, ludności huculskiej oraz 16 uczestników kursu narciarskiego Wojsk. Instytutu Geograficznego. - Zarząd odbył w roku sprawozdawczym dwa posiedzenia oraz jedno zebranie towarzyskie pod przewodnictwem p. gen. Mariusza Zaruskiego, honorowego prezesa TOPR. Na dorocznym Walnym Zgromadzeniu TOPR wybrano następujący Zarząd; Prezes: dyr. Tad. Malicki, I-szy wice-prezes: Andrzej Marusarz, II-gi wiceprezes: mgr Zbigniew Korosadowicz, sekretarz: I. Bujak, gospodarz: Stan. Zdyb, skarbnik i kierownik: J. Oppenheim, członkowie Zarządu: Stan. Gąsienica z Lasu, Stan. Gąsienica Byrcyn i Andrzej Wawrytko. Lekarzem Pogotowia Rat. jest nadal p. Witold Paryski. TOPR otrzymało w b. r. subwencje od Zarządu OL PTT zł 1500 - i od Gminy Uzdrowiskowej w Zakopanem zł 450. W ramach tych kwot musiało Pog. Rat. spełniać te zadania, jakie na nim ciążą. W lipcu i sierpniu b. r. członkowie Pog. Rat. stale dyżurowali w Dworcu Tatrzańskim. Koszt tych dyżurów zł 310 - pokryło TOPR i Zarząd Gł. PTT po połowie. Ratownictwo zimowe na terenach Kasprowego Wierchu uzgodnione zostało przez Tow. Krzewienia Narciarstwa w Krakowie i T.O.P.R. Stałym dyżurnym na Kasprowym Wierchu był przewodnik i członek TOPR Józef Krzeptowski, pomocnikiem Stefan Idzikowski, a w terenie stale dyżurowało dwóch członków TOPR. W dni świąteczne, gdy nasilenie ruchu narciarskiego było b. duże, ilość dyżurnych w terenie była powiększana. Na dyżury łożyło Tow. Krzewienia Narciarstwa. Dyżurni mieli zawsze wiele zajęcia z niesieniem pomocy lekkomyślnym narciarzom, ofiarom swej brawury lub nieumiejętności jazdy w trudnym bądź co bądź terenie górskim. Ilość wypadków łamania rąk i nóg, wzajemnego najeżdżania na siebie z braku możliwości panowania nad nartami itd. była niezwykle wielka, o czym świadczy statystyka szpitala klimatycznego, który tymi ofiarami zapełniał przez całą zimę sale i korytarze (ok. 500 wypadków). Na wiosnę odbył się zbiorowy kurs ratownictwa oraz jedna wycieczka treningowa dla członków TOPR w Wysokie Tatry. Księga wypraw ratunkowych, zawierająca wydarzenia od lat 1907-1937, została z powodu wyczerpania złożona do archiwum Muzeum Tatrzańskiego, Zarząd zaś założył nową księgę dla dalszego prowadzenia ewidencji wypraw TOPR. Rok bieżący był niezwykle obfity tak w śmiertelne wypadki górskie, których było czternaście, jak i w cięższe lub w lżejsze poranienia. Dnia 9 stycznia wyjechał kolejką linową na Kasprowy Wierch Władysław Bojakowski, lat 20, student z Zamościa, i mimo panującej w tym dniu zadymki śnieżnej i ostrzeżeń dyżurnego na Kasprowym Wierchu wyruszył na nartach dalej w góry. Ponieważ nie wracał do pensjonatu przez dwa dni, Pog. Rat. zaalarmowane, wyruszyło na poszukiwania, które trwały kilka dni bezskutecznie. Dopiero w dniu 11 marca 1937 r. p. Mieczysław Mieloch natknął się niedaleko Podbańskiej w Cichej Dolinie na zwłoki narciarza, które leżały pod drzewem, zasypane częściowo śniegiem. Według wszelkich przypuszczeń były to zwłoki zaginionego ś. p. Władysława Bojakowskiego. Zawiadomiona o powyższym p. Bojakowska przybyła na miejsce wypadku rozpoznała w zmarłym swego syna. Zwłoki przewieziono do Zakopanego i pochowano na tutejszym cmentarzu. Ś. p. Bojakowski zabłądził w dniu wycieczki na Kasprowym i zamiast do Hali Gąsienicowej, jak to było w jego programie, zjechał do Cichej Doliny, gdzie wycieńczony padł i zamarzł. W tym samym dniu zjeżdżał również z Kasprowego Wierchu w kierunku Goryczkowej Doliny p. Olgierd Jabłoński z Gdańska i w zamieci zbłądził i znalazł się w Cichej Dolinie, skąd z trudem doszedł do Hradku. Pog. Rat. poszukiwało zaginionego bezskutecznie. Po kilku dniach p. Jabłoński przybył do Zakopanego i zgłosił swą obecność w Pog. Rat., przyrzekając pokryć koszty poszukiwania. Dnia 31 marca zginął na ścianie Świstówki prof. Liceum Krzemienieckiego ś. p. Aleksander Wronuwski, który prowadził wycieczkę szkolną abitur. Szkoły Leśników z Pięciu Stawów Polskich do Morskiego Oka. Nad stromym żlebem, spadającym do doliny Roztoki, przechodził ś. p. Wronowski po śniegu, zamiast obejść zdradliwe miejsce górą po bezśnieżnym zboczu, i w oczach swych towarzyszy zsunął się w przepaść. Ś. p. Wronowski wpadł w szczelinę skalną ciężko ranny. Zaalarmowane Pog. Rat. wyruszyło natychmiast w składzie: J. Oppenheim, lekarz W. Paryski, Andrzej Marusarz, Stan. Rój, Jakub Wawrytko i Wojciech Wawrytko i dotarło o zmroku do rannego, przy którym był już dzierżawca schroniska z Pięciu Stawów Polskich Andrzej Krzeptowski ze swym pomocnikiem. Pog. Rat. po założeniu opatrunków transportowało rannego w niesłychanie ciężkich warunkach terenowych - nocą - lecz ranny wskutek obrażeń kręgosłupa zmarł w czasie transportu. Zwłoki zniesiono do Morskiego Oka i odstawiono do Zakopanego. Dnia 29 czerwca p. Filip Istner z Warszawy, schodząc z Czerwonych Wierchów stokami Wielkiej Turni, utknął w połowie urwistego progu Doliny Litworowej i wołał o pomoc. Wołanie usłyszeli juhasi, którzy dali znać za pośrednictwem Józefa Krzeptowskiego do Pog. Rat. Na pomoc wyruszyli Józef Krzeptowski, Stan. Rój, Wł. Polankowy i Zdzisław Słowiński - dotarli do turysty o g. 2 w nocy, a o 5-tej wyciągnęli go i sprowadzili do Miętusiej zdrowego. Dnia 7 lipca Pog. rat. w składzie: Józef Wawrytko, Jakub Wawrytko i Stan. Majerczyk zniosło ze ściany Giewontu zwłoki turystki ś. p. Emilii Klominek, która przypuszczalnie szła granią Giewontu od Wrótek i spadła z wysokości ok. 200 m. Zwłoki znalazł juhas z Doliny Białego i zawiadomił p. Kwaśnickiego w Kalatówkach, ten zaś telefonem Pog. Ratunkowe. Dnia 9 lipca Stanisław Gąsienica z Lasu zawiadomił Pog. Rat., że idący z nim turysta p. prok. dr Szafran złamał nogę przy schodzeniu z Szerokiej Jaworzyńskiej do Dol. Białej Wody. Pog. Rat. w składzie J. Oppenheim, Józef i Jakub Wawrytkowie, Stan. Gąsienica z Lasu, Szymon Zarycki i Stan. Majerczyk, udzieliło pomocy rannemu i zniosło go do Roztoki, skąd autem niezwłocznie przewieziony został do szpitala w Zakopanem. Dnia 12 lipca wyprawa TOPR zniosła z dół. Za Mnichem zwłoki młodego taternika Dawida Milechmana, słuchacza wydziału medycyny U. J. P. w Warszawie. Zmarły, dnia: 11 lipca pokonał w towarzystwie kolegi Tadeusza Orłowskiego wschodnią ścianę Mięguszowieckiego Szczytu w trudnych warunkach atmosferycznych. Po osiągnięciu szczytu wskutek zapadającego mroku zmuszeni byli obaj taternicy spędzić noc pod szczytem po stronie Hińczowych Stawów. O godz. 9-tej obydwaj taternicy znaleźli się już w dol. Za Mnichem. D. Milechnian, nie bacząc na wielki i wysiłek dnia poprzedniego, nieprzespaną noc i uciążliwe brnięcie w młodym śniegu, przy schodzeniu czuł się dobrze. Nieoczekiwanie już poniżej stawu Staszica nagle osłabł - położył się, oznajmiając towarzyszowi że dalej już iść nie może. Towarzysz ułożył go w zacisznym miejscu i otulił w ciepłe odzienie i poczym niezwłocznie pobiegł do Morskiego Oka po pomoc. W krótkim czasie przybyła wyprawa Pog. Rat. znalazła jednak D, Milechmana już nieżywym. Zmarłego pochowano w Zakopanem. Dnia 15 lipca uległ wypadkowi potłuczenia się w północnym żlebie Giewontu - student U. J. P. Andrzej Lech Borakowski, lat 23. - Rannemu udzielili pomory turyści i juhasi, którzy znieśli go na polanę Strążyską, skąd Pog. Rat w składzie: Wojciech Wawrytko (starszy) i Jakub Wawrytko zniosło rannego do szosy, po czym sanitarką odstawiono go do szpitala klimatycznego. Dnia 23 lipca zabił się na Rysach prokurator skarbu państwa z Bratysławy ś. p. Otakar Vitak, lat ok. 50. Zeszedł on mimo ostrzeżeń innych turystów ze ścieżki na śnieg i poślizgnąwszy się, zsunął się żlebem ok. 300 m i poniósł śmierć na miejscu. Zawiadomione telefonicznie z Morskiego Oka Pog. Rat. udało się na miejsce wypadku i zniosło zwłoki ku schronisku, skąd sanitarką odstawiono je do kostnicy. Następnie zwłoki zmarłego, po załatwieniu formalności, przewiozła rodzina do Czechosłowacji. Dnia 23 lipca zmarł na udar serca pod Świnicą wskutek przemęczenia ś. p. ks. Jan Dąbrowski, kanonik katedralny w Lublinie. Zwłoki zniosło do Hali Gąsienicowej Pog. Rat.: Józef Krzeptowski, Jan Gąsienica Tomków, Władysław Gąsienica i Stan. Rój. Z Hali Gąsienicowej zakład pogrzebowy przewiózł zwłoki do Zakopanego. Tegoż dnia zabił się w żlebie przy zejściu z Przełęczy Kondrackiej do Małej Łąki uczeń gimn. z Krakowa ś, p. Władysław Majewski, lat 19. Był on w towarzystwie kolegi Jerzego Pilcha, który o tragicznym wypadku dał znać do Pog. Rat. Członkowie TOPR: Jan Obrochta, Józef Wala Bachleda, Wawrzyniec Dzielawa i przodownik P. P. Joniec udali się na miejsce wypadku i znieśli zwłoki do szosy, skąd sanitarką przewieziono je do kostnicy. Zawiadomieni o tragicznym wypadku rodzice zabrali je do Krakowa. Dnia 24 lipca Pogotowie Rat. w składzie: W. Paryski, Wojciech Wawrytko, Stan. Gąsienica z Lasu, Jakub Wawrytko (i Fr. Kubacik na ochotnika) udzieliło pomocy rannej turystce p. Alicji Szymańskiej, lat 34, z Ostrzeszowa, która pod przełęczą w Grzybowcu złamała nogę. Ranną zniesiono w nocy do szosy, po czym karetką do szpitala. W drugiej połowie lipca zabił się na Lodowym Szczycie obywatel polski Jankiel Moszek Poncz z Łodzi. Zwłoki przewiozła z Czechosłowacji do Polski rodzina zabitego. W zniesieniu zwłok udzieliło pomocy Pog. rat. czeskosłowackie. Giewont jest górą łatwo dostępną, ale gdy ktoś znajdzie się na wierzchołku w czasie burzy, stanowi śmiertelne zagrożenie Wielkie żniwo śmierci w Tatrach w b. r. powiększył wypadek, jaki zaszedł na Giewoncie w dniu 15 sierpnia, gdzie w czasie gwałtownej burzy zginęło od pioruna trzech ludzi, czwarty zaś turysta zmarł 2 tygodnie później od ran doznanych przy upadku. W dniu tym zabił piorun tuż przy krzyżu na Giewoncie ś. p. Jana Mroza, kobziarza z Poronina, chłopca sprzedającego ciastka ś. p. Kazimierza Banię z Gorlic i ś. p. Leopolda Schlonvogta, członka Oddz. Łódzkiego PTT. Uderzeniem pioruna odrzucony został na kamienie brat zmarłego dr Eugeniusz Schlonvogt, członek Oddz. Krakowskiego PTT. Wskutek odniesionych ran ś. p. dr E. Schlonvogt zmarł w kilkanaście dni później. Zabitych oraz poranionych na Giewoncie zniosło Pog. Rat, w składzie: Andrzej Marusarz (jun.), Jakub Wawrytko, Wojciech Wawrytko, Władysław Gąsienica, Stanisław Majerczyk, Wawrzyniec Dzielawa oraz juhasi z Doliny Kondratowej. Rannym od pioruna oraz potłuczonym pierwszej pomocy udzielił na miejscu p. dr Mieczysław Orwicz, lekarz Sanat. U. J. nad Bystrem, oraz p. Helena Kochanowska z tegoż Sanatorium. Dwa wierzchołki w środku fotografii to: z prawej Ganek a po jego lewej stronie Rumanowy Szczyt Dnia 25 sierpnia udało się Pog. Rat. w składzie: Andrzej Marusarz (sen.), Andrzej) Marusarz (jun.), Wojciech Wawrytko, Szymon Zarycki oraz na ochotnika pp. Jan Sawicki i Zygmunt Bobowski do Doliny Białej Wody na poszukiwanie Witolda Paryskiego i Angielki Ruth Hale oraz trzeciego taternika, którzy jeszcze 23 sierpnia wyruszyli z Roztoki na wspinaczkę w otoczeniu dol. Kaczej i nie dawali dłuższy czas znaku o sobie. Taternicy ci wskutek wielkiej ulewy i mgły zmuszeni byli jedną noc spędzić w ścianie Rumanowego Szczytu, drugą w ścianie Ganku i dopiero na trzeci dzień przy zejściu zetknęli się z wysłanym na poszukiwania Pogotowiem Ratunkowym. Alpinistce Ruth Hale nie sądzone jednak było długo zażywać taternickich wrażeń - czyhająca śmierć dosięgnęła ją w dwa tygodnie później. Na grani Cubryny Dnia 6 września wyruszyła ś. p. Ruth Hale w towarzystwie pp. Witolda Paryskiego i Zdzisława Dąbrowskiego do Morskiego Oka z zamiarem przejścia płn. ściany Cubryny. Po przejściu trudniejszych partii ściany, wymagających dużej ostrożności ze względu na stromiznę trawników i kruchość skały, osiągnęła grupa taterników charakterystyczną platformę, od której teren ku szczytowi nie przedstawiał już większych trudności. Uczestnicy wspinaczki rozwiązali liny i tuż obok siebie zdążali grzędą ku szczytowi. W miejscu nieco trudnym ś. p. Ruth Hale, chcąc podciągnąć się do góry, chwyciła się wielkiego bloku granitowego, który okazał się ruchomym. Głaz zleciał, a taterniczka straciła równowagę i runęła z wysokości ok. 80 m, ponosząc śmierć na miejscu. Pog. Rat. zniosło zwłok do Morskiego Oka, po czym sanitarką dostarczono je do kostnicy. Ambasada Brytyjska w Warszawie zawiadomiła o wypadku rodzinę zmarłej (matkę i brata) w Londynie. Na pogrzeb, który się odbył w Zakopanem, przybył brat zmarłej. W uroczystości żałobnej wzięli udział liczni członkowie Klubu Wysokogórskiego PTT, członkowie Pogotowia Ratunkowego i rzesze mieszkańców Zakopanego. Dnia 27 listopada 1937 r. o godz. 10.30 zawiadomił telefonicznie Pog. Gór. ojciec ś. p. Słowińskiego, że syn jego został pod Tomanową zasypany lawiną, towarzysz zaś jego Jan Sobczyk mimo, że był w niedużej odległości od miejsca gdzie spadła lawina, nie zdołał odnaleźć i udzielić pomocy zasypanemu. Pog. Gór. wyruszyło natychmiast dwoma taksówkami do dol. Kościeliskiej w składzie: J. Oppenheim, Andrzej Marusarz sen., Stanisław Rój, Jan Ceberniak, Władysław Gąsienica, Józef i Jan Gąsienica Tomków i ochotnicy Jan Sobczyk i Tadeusz Paudyn. Do wyprawy przyłączyli się również strażnicy lasów państwowych Józef Stopka Dziaduś i Stanisław Karpiel. Poszukiwania trwały przez sobotę (27 listopada) do zmroku i przez całą niedzielę, bezskutecznie. W niedzielę przybyli do Tomanowej na pomoc w poszukiwaniu H. Bednarski, K. Schiele, Fr. Bujak, Józef Wawrytko, Szymon Zarycki, Józef Słowiński, Wowkonowicz i bracia Sobczykowie. W dni te panowała w górach tak silna zadymka śnieżna, że wicher wyrywał z rąk żelazne pręty do sondowania i obalał pracujących. W tych warunkach trudno było trafić na jakikolwiek ślad po zasypanym w lawinie. Ponieważ znikła nadzieja znalezienia narciarza jeszcze przy życiu, Pogotowie wróciło nocą drugiego dnia wśród niesłychanie ciężkich warunków. Akcja ta nie miała dotąd równej sobie względem trudności w jakich się odbywała. Przez cały następny tydzień różni narciarze poszukiwali ś. p. Słowińskiego i dopiero gdy śnieżyce ustały, Chotarski z Zakopanego trafił przypadkowo sondą na zwłoki znajdujące się pół metra pod lawiną. Ciało znajdowało się w pozycji leżącej, u jednej nogi przypięta była narta, drugiej brak, z boku leżał kijek narciarski. Pogrzeb śp. Słowińskiego odbył się w Kościelisku przy licznym udziale przyjaciół i kolegów Zmarłego. Dnia 30 grudnia 1937 r. zabłądził przy zjeździe na nartach z Kasprowego zjechał do Cichej Doliny zamiast do Gąsienicowej sztygar ze Śląska Stefan Tobiczyk. Zaniepokojona jego nieobecnością żona dała znać do Pog. Rat., które w składzie: Stanisław Roj i Stefan Idzikowski wyruszyło na poszukiwania. W górach panowała mgła, co opóźniało bardzo akcję. O wypadku zawiadomiono również Pog. Górskie czeskosłowackie. Tymczasem zaginiony błądząc dotarł do Hradku, skąd dopiero na trzeci dzień wrócił do Zakopanego. I. B. Zakopane, 1937. Data utworzenia: 03/01/2012 : 10:53 Komentarze
| Partnerzy
|