Historia Taternictwa
Kroniki TOPR
Kontakt
|
Kroniki TOPR - Kroniki 1936
Przebieg akcyj ratunkowych był następujący:
Dnia 16 grudnia 1935 r. postrzelił się w celach samobójczych podchorąży Andrzej Grzebalski, lat 23, w drodze na Halę Gąsienicową. Wezwane Pogotowie w składzie: Stanisław Roj, Stanisław Gąsienica z Lasu i Fr. Kapera udzieliło pomocy w zniesieniu rannego do Zakopanego. Nie był to wpadek turystyczny, lecz w warunkach górskich tylko Pogotowie Górskie mogło udzielić pomocy. W połowie stycznia 1936 r. zaginął w okolicy Hali Gąsienicowej Stefan Dyljon z Warszawy, którego na prośby rodziny Pogotowie Ratunkowe poszukiwało bezskutecznie kilka dni (St. Roj, St. Gąsienica z Lasu i J. Oppenheim). Zaginiony został zastrzelony przez dezertera Grendę w szałasie w Olczysku. Dnia 20 stycznia b. r, zwichnęła nogę w czasie jazdy na nartach p. Wattda Turian żona konsula portugalskiego. Wypadek zgłosiła p. Staszel-Polankowa. Pogotowie w składzie: St. Roj, Józef Krzeptowski i lekarz W. Paryski wyruszyło do doliny Miętusiej, skąd po udzieleniu pomocy i opatrunku zwieziono ranną saniami do szpitala klimatycznego. Dnia 9. II. b. r. złamał nogę pod Kopieńcem w czasie zjazdu na nartach inż. Masalski z Zakopanego. Pogotowie w składzie: J. Oppenheim, W. Paryski, St. Gąsienica Byrcyn, St. Roj, St. Gąsienica z Lasu wyruszyło taksówką na Cyrhlę, dokąd towarzysze rannego w międzyczasie znieśli. Karetka szpitalna zabrała inż. Masalskiego do szpitala na długi okres leczenia wskutek komplikacyj. Dnia 15. II. b. r. członkowie Pogotowia: St. Gąsienica z Lasu i St. Roj, poszukiwali trzech uczestników kursu narciarskiego z C. I. W. F. Edwarda Kocha, Tadeusza Michalika i Cybińskiego Marjana, którzy w czasie wycieczki na Kasprowy Wierch zabłądzili wskutek zawiei śnieżnej, odłączyli się od grupy prowadzonej przez kpt. J. Hercholda i zjechali do doliny Cichej, na stronę słowacką. Zaginieni wrócili do Zakopanego przez Przełęcz Pyszniańską. Identyczny wypadek zdarzył się dnia 19. II. b. r. z dwoma oficerami W. P. por. Marianem Koderlą i por. Tomaszem Kubacem, którzy również zbłądzili i zjechali na nartach do doliny Cichej, poczem zostali przez dwóch studentów słowackich odprowadzeni na Przełęcz Pyszniańską i wrócili do Zakopanego. Zaginionych poszukiwali St. Roj i St. Gąsienica z Lasu. Pogotowie czeskosłowackie zaalarmowane przez nasze Pogotowie odszukało ślad zaginionych w Podbańskiej i zawiadomiło nas o Ich powrocie. W dniu 22. 11. b. r. zaginął w czasie akademickich biegów zjazdowych na Kasprowym Wierchu zawodnik z Berlina, Stark. We mgle zmylił trasę i zjechał do doliny Cichej, poczem do Podbańskiej. Pogotowie poszukiwało zaginionego, który w międzyczasie ze Św. Mikułasza Liptowskiego wrócił koleją do Zakopanego. W dniu 23. III. b. r. wyszedł ze schroniska prywatnego na Hali Gąsienicowej (Bustryckich) Marjan Mejlich, prof. gimnazjum z Katowic, i wszelki ślad po nim zaginął. Pogotowie poszukiwało go bezskutecznie przez dłuższy czas. Dopiero na wiosnę znaleziono jego ciało niedaleko drogi na Psią Trawkę. Popełnił samobójstwo wystrzałem z rewolweru. Pierwszy śmiertelny wypadek turystyczny zaszedł w dniu 15. VI. b. r. pod Rysami. Alfred Kwaśny z Bielska, lat 24, po przybyciu z p. Hildą Urbanke do Morskiego Oka, wyruszył po śniegu, nieźle zresztą wyekwipowany turystycznie, żlebem na Rysy. Towarzyszka posuwała się za nim w oddaleniu. ![]() Żleb "Rysa", którą dawniej prowadził szlak na wierzchołek Rysów. Od niego powstała nazwa tego szczytu. W końcowych partjach Rysów Kwaśny odpadł i doznał tak silnych obrażeń na głowie, że w kilka minut potem na śniegu w żlebie skonał. Towarzyszka usiłowała zejść, jednak była tak wyczerpana, że zdołała tylko dać kilka sygnałów świetlnych, które zauważył p. Janikowski ze schroniska i dał znać do Pogotowia o wypadku. Natychmiast wyruszyli St. Roj, St. Gąsienica z Lasu, Jan Gąsienica Tomków, Andrzej Marusarz starszy i J. Oppenheim oraz Stan. Majerczyk. Zwłoki zniesiono do schroniska, a towarzyszkę zmarłego sprowadzono w stanie zupełnego wyczerpania. Dnia 25 czerwca b. r, zginął na Nosalu, wspinając się za szarotkami, uczeń szkoły przemysłowej z Rybnika, Emil Mendrala, lat 20. Pogotowie w składzie: Andrzej Marusarz, Józef Krzeptowski, St. Gąsienica Tomków zniosło zwłoki do szosy kuźnickiej. O wypadku zawiadomili Pogotowie turyści, którzy byli świadkami tragicznego zajścia W dniu 30. VI. b. r. odpadł od klamry na Zawracie Adoli Kaufman z Katowic i stoczył się do żlebu Starego Zawratu doznając potłuczenia głowy. Pogotowie: Stan. Gąsienica Byrcyn, Stan. Majerczyk, Andrzej Marusarz młodszy, Jan Gąsienica Tomków i St. Gąsienica z Lasu, znieśli rannego do Kuźnic, skąd sanitarką przewieziono go do szpitala na rekonwalescencję Dnia 8-go lipca b. r. zabił się, względnie zmarł zaraz po wypadku, w dolinie Litworowej zawiadowca sekcji warsztatów kolejowych w Pruszkowie, Bogumił Lachocki. Wyszedł on z 12-letnią córeczką z Kasprowego Wierchu grzbietem głównym Tatr na Czerwone Wierchy i, nie znając terenu, schodził podciętemi upłazkami do doliny Litworowej. W pewnym momencie stoczył się wraz z dzieckiem, któremu na szczęście nic się nie stało, lecz sam potłukł się silnie i po pewnym czasie zmarł. Córeczka wśród wielkiej burzy i ulewy przesiedziała przez noc przy zwłokach ojca i nad ranem dotarła do juhasów, którzy zaprowadzili ją do Zakopanego i zaalarmowali Pogotowie. Członkowie Pogotowia: Zarycki Szymom, Wojciech Wawrytko Krzeptowski starszy, Stopka Józef i Stan. Gąsienica z Lasu, znieśli zwłoki do szosy, poczem przewieziono je do kostnicy W dniu 9. VII. I b. r. pp. J. Grabowski z Roztoki, sekretarz P. i T. T. w Krakowie J. K. Petecki i dr Fijałkowski, udzielili pomocy trzem turystom, którzy schodząc z Wołoszyna zbłądzili ku dol. Waksmundzkiej i tu spędzili noc w czasie burzy. Jeden z turystów był ranny w nogę. Turystów sprowadzono do schroniska w Roztoce. Dnia 20 lipca b. r. odpadł w czasie wspinaczki półn. ścianą Giewontu Henryk Gruchała, uczeń VIII kl. gimn. z Dziedzic i doznał ciężkich obrażeń na głowie. Towarzysz wycieczki Detlew Batuszek wołaniem o pomoc zaalarmował przechodzących turystów, którzy dali znać o wypadku do Pogotowia. Wyruszyli Wojciech Krzeptowski Wawrytko, Jan Ceberniak, Szymon Zarycki, Andrzej Marusarz młodszy oraz lekarz W. Paryski. Ciężko rannego spuszczono ze ściany około 60 m na linie, poczem zniesiono go jeszcze ok. 100 m w dostępniejsze miejsce, skąd na noszach do szosy i karetką do szpitala. Tu mimo pomocy turysta zmarł. Dnia 30 lipca zabił się przy schodzeniu z Czarnego Szczytu do dol. Czarnej Jaworowej inż. Stanisław Nowkuński, konstruktor silników samolotowych w Warszawie Okęciu. Zwłoki zniosło Pogotowie czeskosłowackie Dnia 14 sierpnia b. r. pod przewodnictwem Andrzeja Krzeptowskiego Wawrytki udzielili panowie Stanisław Zieliński, W. Ostrowski i Włodzimierz Skut pomocy w zejściu z kotła Mięguszowieckiego trzem turystom z Warszawy, Ludwikowi Mirabelom, Mateuszowi Prusakowi i Natanielowi Zolbergowi. Akcja ratunkowa odbywała się od godz. 21 do 24-tej Dnia 25 sierpnia b. r. zamarzł pod Zawratem uczestnik zbiorowej wycieczki młodzieży, powracającej z Pięciu Stawów Polskich, Michał Kaswan z Kołomyi. Wycieczka wracała do Zakopanego późną porą i nie znając dobrze zejścia, zanocowała w ścianie Zawratu. W nocy wskutek zimna, deszczu i śniegu Kaswan zmarł; kilku innych wycieczkowiczów z trudem uratowano. Pomocy udzieliło nasze pogotowie, które sprowadziło wyczerpanych turystów, zwłoki zaś zmarłego zniesiono do Hali Gąsienicowej Dnia 23 września b. r. zawiadomiono Pogotowie, że na Hali Gąsienicowej znaleziono turystę, dającego słabe oznaki życia. Członkowie Pogotowia pracujący przy budowie ścieżek w Goryczkowej wyruszyli na noc przez Kasprowy do Hali Gąsienicowej. W akcji brali udział: Stan. Roj, Stan. Gąsienica z Lasu, Jan Obrochta Bartusiów, Wojciech Wawrytko Krzeptowski starszy, Józef Stopka i Jan Ceberniak. Turysta jednak przed przybyciem Pogotowia zmarł na atak sercowy. Zmarłym był p. Przybyłowski z Krakowa Z końcem grudnia 1936 r. uległ śmiertelnemu wypadkowi zasypania lawiną por. W.P. Burhardt Bukacki, który zjeżdżając z Kasprowego Wierchu ku Hali Gąsienicowej stokami Uhrocia Kasprowego spowodował lawinę i spadł z nią. Mimo szybkiej pomocy i niezwłocznego przewiezienia do schroniska na Hali Gąsienicowej, nie udało się uratować nieprzytomnego. Poza tym jednak, mimo długotrwałej zimy, gdyż w górach leżał śnieg już od połowy września i dużych opadów śnieżnych, na terenie Tatr Polskich zaszedł tylko jeden wypadek śmierci w lawinie. W roku sprawozdawczym było nadto kilka lekkomyślnych i fałszywych alarmów, które naraziły Pogotowie na stratę czasu i bezpowrotne koszta wypraw. Zakopane, 1936 r. Ign. B. Data utworzenia: 22/12/2011 : 09:18 Komentarze
| Partnerzy
|